Marcin Biegała

Marcin Biegała

Dev, motocyklista, marzyciel i miłośnik kawy.

Marcin Biegała

Kilka Minut Czytania

Ostatni czas spędziłem radośnie urlopując bez dostępu do net’u (polecam taki odpoczynek każdemu). Po powrocie, okazało się, że cały ‘IT światek’ ogarnięty jest dyskusją na temat artykułu z serwisu NaTemat. Generalnie absolutnie omijam tego typu publikacje, staram się nie przejmować dywagacjami na temat mojej pracy, zwłaszcza tworzonymi przez ludzi, którzy na dobrą sprawę nie mają o niej zielonego pojęcia.
Tym razem postanowiłem zrobić wyjątek ze względu na dwie sprawy:

  1. Zarobki programistów w porównaniu do innych zawodów, to temat, który nie raz przewijał się w mojej głowie
  2. Akapit o zatrudnianiu zespołów IT z Indii

Zacznę przewrotnie od drugiego punktu. Poniżej fragment artykułu:

Od znajomych z branży słyszał już o rekrutacji zespołów IT z Indii czy Korei Północnej. – Wbrew stereotypom są tam bardzo dobrze wykształceni ludzie. Nie liczy się tylko płaca, ale też szacunek do samej pracy, zdobywania doświadczenia i firmy. A tego większość młodych polskich informatyków nie ma za grosz – mówi dalej Warski.

Na pewno nie jestem developerem z 20-letnim stażem, ani właścicielem wielkiej firmy, ale mam już ładnych kilka lat w branży na karku, a od dłuższego czasu pracuję w środowiskach, gdzie praca delegowana do Indii jest standardem. I właśnie z tego punktu widzenia twierdzę, że są to absolutne brednie i odzwierciedlają one poziom merytoryczny artykułu.
Nie znaczy to, że w Indiach nie ma utalentowanych ludzi, z którymi chętnie bym pracował (choć Ci pewnie dawno już siedzą w USA czy Londynie on-site), ale prawda jest taka, że delegowanie tam pracy jest sukcesem tylko dla wysoko postawionego managment’u, który patrzy tylko na cyferki. Ludzie, którzy rzeczywiście mieliby z tymi zespołami współpracować, momentalnie dostają ciarki na plecach. I nie chodzi mi tylko o poziom wiedzy, ale choćby o różnicę czasu, czy zaangażowanie.

Jeśli chodzi o same zarobki, to rzeczywiście nie możemy narzekać. Porównując się do średniej krajowej (a ta i tak ma się często nijak, do typowego polskiego Kowalskiego) jest naprawdę nieźle. Osobiście, robi mi się trochę głupio porównując się z Pielęgniarkami np (tu gorące pozdrowienia dla mojej Mamy, która mimo wszystko wciąż pracuje w zawodzie i nie boję się napisać, że wielu ludzi zawdzięcza jej życie), ale czy problemem są nasze ‘za wysokie’ zarobki, czy inni zarabiają ‘za mało’ – szczerze uważam, że to drugie. To samo choćby z zawodem mojej Połowicy, czy kontroler jakości to mniejsza odpowiedzialność ?
Kiedyś był wielki szum na temat zarobków operatora walca, potem glazurnicy mieli swój ‘gorący czas’ – porównując do tych zawodów, ilu z Was jest w stanie pracować równo 9-17 ? Ilu nie myśli o pracy ‘po godzinach’, czy nie czyta blogów, książek, tutoriali ? Zabrzmi to górnolotnie, ale bycie programistą (tym dobrym) to wg. mnie sposób na życie, nie tylko podbijanie karty w fabryce.

Na koniec łyżka dziegciu. O ile historie o żądaniu samochodów itp. uważam za wyjątki, o tyle wydaje mi się, że poziom osób wkraczających na rynek IT niestety spada, czego nie można powiedzieć o ich wymaganiach, czy nastawieniu.
Wydaje mi się (tu moje osobiste dywagacje nie poparte badaniami socjologicznymi), że cały ten hype o braku programistów najbardziej odbija się właśnie na wiedzy nowych kandydatów. Na dzień dzisiejszy, statystyczny student kierunków programistycznych, nie musi się nawet wysilać, żeby znaleźć sobie miejsce pracy, to firmy wyciągają do nich rękę, same proponują staże itp. Jak pamiętam moich znajomych ze studiów, te kilka lat wstecz, każdy z nas robił coś ponad to co było w programie, aktywnie szukał ‘fuch’, praktyk itd. Wiedzieliśmy, że to co mamy na studiach to za mało, żeby dostać sensowną pracę.
Dziś nikt już nie bierze pod uwagę darmowych praktyk…

comments powered by Disqus

Ostatnie Posty

Kategorie

O Mnie

W życiu staram się rozwiązywać problemy ludzi z wykorzystaniem kodu, bądź też przez jego usuwanie ;)
Miałem przyjemność pracować w całym przekroju firm, od mikroskopijnych, przez startup’y, po wielkie banki inwestycyjne i współprowadzenie software house.