Chyba wszyscy się zgodzą, że praca programisty to niekończąca się opowieść. Aby wciąż być ‘na topie’ musimy ciągle monitorować rynek, nadążać za pojawiającymi się technikami, bibliotekami czy językami. Ale z drugiej strony większość z nas, to pracownicy etatowi, gdzie od 9tej do 5*tej *kodzimy kolejne wymagania klientów czy managerów. Nie wszyscy mają to szczęście, żeby pracę z nowymi technologiami mieć wpisaną w listę obowiązków.
Ja tego szczęścia nie mam. Pracuje dla klienta korporacyjnego, w projekcie moją głównie moja rola to frontend developer w Silverlight (brzmi trochę jak początek ‘wielkiej tułaczki’ Roba Ashton’a – link do jego prelekcji na DevDay), więc cutting edge to raczej nie jest. HTML5 zapytacie ? JavaScript ? Nie, nie. Nic z tych rzeczy. Czyli 8h z doby odpada. Pozostaje nam dokształcać się w domu. Ok, przecież i tak szokująco dobrze zarabiamy, więc trochę tego wolnego czasu możemy poświęcić.
Dobra, obiad zjedzony, zakupy zrobione, przezwyciężyliśmy też ochotę odpalenia konsoli. Co dalej ?
Możemy czytać książki, blogi, czy oglądać nagrania z konferencji, ale nie ma się co oszukiwać – bez praktyki nie wiele da się zdziałać. Co innego przeczytać, jak coś się robi, a co innego to naprawdę zrobić. Ale tu znów życie rzuca kłody pod nogi, bo skąd czerpać pomysły na te wszyskie app’ki i skrypty ? Bo przecież 2373 blog engine jest światu po prostu niezbędny, nie mówiąc o wszelkiej maści kalkulatorach, stoperach i katalogach płyt.
Jest sposób!
Na bazie ‘mody na kodowanie’, która jakiś czas temu została zapoczątkowana w USA (vide code.org) powstało mnóstwo stron, które każdego nauczą kodować. Ciekawym aspektem tych portali jest fakt, że dzięki wykorzystaniu HTML5 i JS, możemy sobie kodować bezpośrednio w przeglądarce, nic nie trzeba instalować – po prostu kodzisz. Generalnie cały temat nie porwał mnie jakoś, do czasu gdy przypadkowo nie wpadłem na CodeSchool.
Co tam znajdziemy ? Szereg kursów dotyczących różnych popularnych ostatnimi czasy technologii czy bibliotek. I tak, mamy tu Ruby, RoR, Backbone, GoogleDrive API, GIT czy podstawy iOS – czyli całkiem szeroki przekrój (część darmowa, dostęp do reszty kosztuje 29$ miesięcznie). Kurs taki, to nic innego jak szereg prezentacji dotyczący tematu plus kilka/kilkanaście zadań praktycznych. Mamy edytor kodu w przeglądarce i predefiniowane scenariusze, w których musimy bądź dopisać trochę kodu, bądź zmienić już istniejący tak aby osiągnąć żądany efekty. Całość podana w lekkostrawnej formie, z odrobiną humoru, a elementy grywalizacji napędzają syndrom ‘jeszcze jednego zadania’.
Nie twierdzę, że w ten sposób staniemy się mistrzami danej technologii, ale na pewno możemy się z nią zaprzyjaźnić, zobaczyć jak to działa w praktyce. Dodatkowo, nie musimy zastanawiać się co chcemy napisać, a nawet tracić czasu na stworzenie repozytorium. Po prostu odpalamy przeglądarkę i jazda!